piątek, 15 lipca 2016

Casual' owy kociak


Hej wszystkim!

Ostatnio kiedy siedziałam w domu i miałam dużo wolnego czasu, niezapowiedzianie odwiedziła mnie Karolina. Stwierdziłyśmy, że zawsze jest dobry czas by stworzyć nowy makijaż, nawet gdy nie mamy specjalnej okazji oraz pomysłu na niego. Tak o to powstała ta propozycja dziennego kociego oka w kolorze przybrudzonego różu.



Makijaż ten jest bardo uniwersalny, może to być zarówno propozycją na zadziorny dzienny makijaż, jak również subtelne kocie oko na wieczorne wyjście. Świetnie również będzie się prezentował z ciemnymi ustami. Wszystko zależy od was! Do dzieła!















Mam nadzieję, że dzisiejsza propozycja przypadła wam do gustu. Jest to prosty technicznie 
makijaż, tak więc zachęcam do odtworzenia! :D

Dziękuje modelce Karolinie Książek za poświęcony czas.

Buziaki do następnego!
DK

niedziela, 26 czerwca 2016

Jak zostać #instagirl, czyli typowy #instamakeup


Hej wszystkim!

Ostatnio trochę nawaliłam z regularnością dodawania postów, ale niestety dopadł mnie chwilowy brak weny twórczej. Przechodząc jednak do tematu dzisiejszego posta, chciałabym wam przedstawić moją interpretacje instagramowych trendów w makijażu, które zaobserwowałam. 



Czym właściwie wyróżnia się insta-makeup? Z moich obserwacji wybrałam najbardziej charakterystyczne elementy makijażu, które powtarzają się w prawie każdym #instamakeup


-przede wszystkim brwi, idealnie wyrysowane i podkreślone to jest podstawa! :P
-kreski, kreski chyba nie muszę nic więcej mówić haha
-contouring
-rozświetlacz im bardziej się świeci tym lepiej 
-brąz na ustach, ja postawiłam na pomadkę w dość odważnym kolorze
-opalenizna też miło widziana

najbardziej powtarzane i charakterystyczne elementy już za nami haha zapraszam do oglądania ;)
















Dziękuje modelce Natalii Grzech za cierpliwość! :D

Do następnego buziaki! 

poniedziałek, 9 maja 2016

Wiosna w moim domu! Różowe cut crease.



Hej Wszystkim!

Tematem przewodnim dzisiejszego posta jest wiosna! Nareszcie mogłam otrzepać z kurzu moje 
najbardziej kolorowe palety cieni i poszaleć z mega pozytywnym różem i stworzyć moje wyobrażenie, uosobienia wiosny. Subtelne i słodkie cut-creas, iskrząca się powieka, nieskazitelna rozpromieniona cera z delikatnym rumieńcem i wianek obowiązkowo! Zapraszam do oglądania!


























Dziękuje modelce Asi Sobieskiej oraz Karolinie Książek za pomoc w wymyśleniu tego makijażu!
 
Do następnego buziaki! :*
 


piątek, 15 kwietnia 2016

Kultowy Collection lasting perfection vs Catriece liquid camouflage. Który jest lepszy? Czym się różnią?


Hej dziewczyny!

Jakiś czas temu głośno zrobiło się o korektorze z Catrice, który podobno ma być odpowiednikiem  
 już chyba kultowego korektora lasting perfection z Collection 2000. Tak więc zakupiłam oba i o to ich porównanie. Bo nie była bym sobą jak bym sama tego nie sprawdziła.
 O to przed Wami wpis o moich wrażeniach po testach obu korektorów.
 Czy są  to takie same produkty? A może są zupełnie inne? 
Zapraszam!




Zacznę od krótkiego opisania właściwości obu korektorów, pierwszy będzie:

 Lasting perfection z Collection

plusy:

- Ma naprawdę duże krycie, przy czym nie jest bardzo ciężki. (potrafi zatuszować tatuaż)
-Jest bardzo trwały, co jest wielkim plusem gdy chcemy go używać jako bazę pod cienie. 
Muszę przyznać, że świetnie się do tego sprawdza. (po całym dniu noszenia cienie są w nienaruszonym stanie!)
-kolor 1 jest idealny dla bladzichów! 
- cena jest naprawdę korzystna, 
- dobrze się wtapia w skórę,
-ma bardzo delikatny prawie niewyczuwalny zapach.

Minusy

- może być trochę za suchy żeby używać go pod oczy,
-nie jest dostępny w Polsce stacjonarnie ,
-z opakowania ścierają się wszystkie napisy (tak wiem czepiam się :p) ,
- po jakimś czasie delikatnie gęstnieje w opakowaniu.



Teraz kolej na liquid camouflage z Catriece 

plusy:

-bardzo wydajny,
-średnie krycie idące w kierunku mocnego,
-dobrze się utrzymuje na skórze,
-ładnie się wtapia w strukturę skóry,
-niska cena,
-ma śliczny delikatny zapach, (przypomina mi krem z Niva),
-z opakowania nie ścierają się napisy.

Minusy:

-bardzo trudno go dostać, wiecznie jest wykupiony, 
-potrafi delikatnie ciemnieć,
-są dostępne tylko dwa kolory.




Ich właściwości wydają się bardzo podobne, kolory również, 
więc czym się różnią i który jest lepszy?

Jeśli chodzi o komfort użytkowania to Catrice jest zdecydowanie lżejszy, rzadszy i nie jest tak bardzo suchy jak Perfection.  Na pewno dużo lepiej sprawdzi się pod oczy. 
Natomiast Perfection zdecydowanie wygrywa jako baza pod cienie, świetnie ujednolica 
kolor powieki, podbija pigmentację cienia, a po całym dniu noszenia wygląda prawie że idealnie, 
w odróżnieniu od Catrice, który po całym dniu, roluje się w załamaniu. (Nawet dobrze przypudrowany) Jeśli chodzi o krycie, tu też minimalnie wygrywa Collection (zdjęcie poniżej) .
Ma mocniejsze krycie, ale potrafi stworzyć suchą skorupkę, dla mnie jest za ciężki pod oczy, 
ale to kwestia gustu.




Jak widzicie różnice są minimalne, ale są! Co sprawiają, że oba korektory mają zupełnie dwa 
różne zastosowania. Który jest lepszy? Tego Wam nie powiem, bo szczerze nie wiem, oba są świetne, ale zupełnie inne, dlatego decyzja należy do Was, bo to Wy wiecie czego oczekujecie od korektora! :) 




Jest to moja opinia, więc jestem ciekawa czy ktoś z was testował oba i jakie jest jego zdanie. 
Mam nadzieję, że przyda Wam się ten wpis, jeśli zastanawiałyście się nad zakupem któregoś z nich.

Do następnego, buziaki :D

S&B

wtorek, 29 marca 2016

Czekając na wiosnę, namalowałam swoją. Wiosenny makijaż.




Hej Wszystkim!

Czekając z utęsknieniem na wiosnę, w końcu postanowiłam sama ją namalować. Ciepła uroda mojej modelki, zainspirowała mnie do zmalowania czegoś w odcieniach 
pomarańczu i ciepłego złota. Zależało mi na bardzo naturalnym, rozświetlonym makijażu twarzy,
  żeby cała uwaga skupiała się na oczach modelki. Dodam, że jestem zauroczona, cudnymi 
piegami Julki. 














Mam nadzieję, że moja wersja wiosny się wam podoba, a ja dalej czekam na tą prawdziwą :D
Dziękuje bardzo modelce Julce Szynkiewicz za cierpliwość.

Jestem ciekawa czy wy też nie możecie się doczekać wiosny? Do następnego :*

wtorek, 15 marca 2016

Ulubieńcy Lutego i Marca 2016




Hej Wszystkim!

Już dawno Luty za nami i jak zwykle spóźniłam się z ulubieńcami, dlatego postanowiłam połączyć ulubieńców z dwóch miesięcy, Lutego i Marca. Mam nadzieję, że obejrzycie z
przyjemnością!


Jako pierwsze przedstawiam Wam matowe pomadki z Lovely. Są obłędne! Uwielbiam je, a w szczególności kolor 01. Jest to zgaszony, brudny róż, bardzo ładny, neutralny kolor, pasuje na co dzień i na specjalne okazje. Kolor 03 to krwista, intensywna czerwień, idąca raczej w chłodne tony.
Sama konsystencja pomadek jest bardzo przyjemna, w formie rzadkiego musu, który zastyga na 
ustach na mat. Są to pomadki matowe, więc siłą rzeczy trochę wysuszają usta, ale w niewielkim stopniu, są raczej przyjemne w aplikacji i noszeniu. Trwałość nie jest powalająca, ale jak na pomadki za niecałe 10 zł jest naprawdę dobrze. Jedynym minusem jest to, że wszędzie są zawsze wykupione. 




Czas na moje wielkie odkrycie. Maska z Shephory, która już po pierwszym użyciu sprawiła, że 
wiedziałam, że zostanie ze mną na długo długo. Jest to tańszy zamiennik, aczkolwiek dalej nietani (niestety), kultowej maski glamglow (chyba tej białej wersji). Tańszy nie znaczy gorszy, o czym się 
przekonałam porównując składy. Maska z Shephory zawiera więcej głównej substancji czynnej niż 
glamglow, która na pierwszym miejscu ma wodę! Do rzeczy, maska błotna oczyszcza
twarz /pory z zanieczyszczeń, dodatkowo delikatnie złuszcza i łagodzi podrażnienia i stany zapalne.
Podsumowując maska jest naprawdę strzałem w dziesiątkę, ale niestety ma ten sam minus co 
pomadki z Lovely, Ciągle wyprzedana. :C 

Ps. Jeśli chcecie dokładniejszą recenzje, to dajcie znać w komentarzach ;)




W Lutym postawiłam na glow, kontrolowane rozświetlenie, dlatego w moim dziennym makijażu, 
królował rozświetlacz w kremie z maca i różowe kulki o satynowym wykończeniu. Bardzo 
polubiłam jaki dają razem efekt, ahh niech się świeci!




Glow, subtelność i ... lenistwo, w lutym nie było miejsca ani czasu na malowanie brwi od "szablonu",
dlatego na liście ulubieńców zagościł również, koloryzujący żel do stylizacji brwi, trzy machnięcia 
ręką i gotowe, brwi ułożone, a czas oszczędzony. :D




Lenistwo i wygoda to chyba były słowa przewodnie lutego, dlatego na twarzy jak była taka potrzeba, 
to lądowało sprawdzone i zgrane trio składające się z kremu BB z under twenty (jedyny krem BB jaki do tej pory polubiłam), płynnego kamuflażu z Catrice ( o nim więcej w następnym poście) i pudru 
ryżowego z Ecocery, który jest hitem! Wspaniale matuje i spaja ze sobą cały makijaż, 
dając bardzo naturalny efekt.




Na koniec jeszcze szybki powrót do pielęgnacji, czyli zestaw niezbędny dla przesuszonej skóry.
Co tu dużo gadać oba produkty robią swoją robotę i są naprawdę dobre. Dobrze nawilżają i 
przywracają uczucie komfortu skórze.



To już wszystko, dajcie znać co Wam się sprawdziło w ostatnim czasie i co polecacie.

Do następnego, Buziaki 

Dominika :*

piątek, 26 lutego 2016

Rozświetlający i dziewczęcy makijaż na większe okazje + sposoby na promienny i długotrwały makijaż twarzy.


Hej Wszystkim!

Myślę, że na moim blogu brakowało jakiegoś rozświetlającego, dziewczęcego 
makijażu na większe wyjścia. Tworząc makijaż, chciałam aby był "zwiewny" nie wiem 
czy mogę tak nazwać makijaż, ale to określenie bardzo mi do niego pasuje.
Chciałam sprawić żeby był maksymalnie dziewczęcy, przydymiony i romantyczny, a jednocześnie 
podkreślający kształt oka, wynoszący je na pierwszy plan.



Skoro oko miało być dziewczęce i romantyczne, to makijaż twarzy też musiał pasować, a co innego kojarzy się z młodością jak nie
rozświetlenie nieskazitelna gładka cera i młodzieńczy rumieniec.

By taki efekt uzyskać, musicie zanim w ogóle przystąpicie do makijażu, dobrze przygotować 
skórę na przyjęcie podkładu. W tym celu potrzebujecie bazy, może to być wasz ulubiony krem
nawilżający, albo specjalną bazę, ważne by dobrać ją zgodnie ze swoimi potrzebami. (Bazy są np. matujące, rozświetlające, wygładzające itp.) Ja zdecydowałam się na bazę wygładzającą.




Po nałożeniu bazy i odczekaniu stosownej chwili, by baza mogła spokojnie stopić się ze skórą, 
możecie przystąpić do aplikacji podkładu. Tu też ważne jest odpowiednie dobranie nie tylko
 koloru i tonu, ale i formuły, która będzie odpowiadać preferencją waszej cery. 
Np. Jeśli macie cerę suchą, nie wybierajcie podkładu matującego, ale ten który rozświetli i 
ożywi Waszą twarz.

Istotna jest też sama aplikacja, osobiście uważam, że aplikacja zwilżoną gąbką typu beauty blender,
jest najlepsza jeśli chcemy uzyskać świetlisty efekt.

Na koniec nie zapomnijcie przypudrować, aby utrwalić i scalić wszystko co nałożyłyście.








Trochę ostatnio nawalam z regularnym wstawianiu postów, ale naprawdę w ostatnim czasie 
sporo się dzieje, postaram się poprawić, a tym czasem jestem ciekawa jak Wam 
się podoba ten makijaż? :)

Zapraszam do obserwacji bloga i profilu na facebooku i do następnego! :*

Mod: Natalia Grzech