wtorek, 29 września 2015

Rihanna bordowe oko

                       
Hej wszystkim!

Zapewne każdy dobrze zna jedną z popularniejszych zagranicznych piosenkarek. Ekstrewagancką, szokującą, czasem kontrowersyjną Rihanne.
Od zawsze inspirowały mnie jej zjawiskowe makijaże, ale ten z teledysku, który znajdziecie poniżej 
zwalił mnie z nóg. Makijaż jest niecodzienny, intensywny, seksowny i bardzo niespotykany.
No dobra, powiecie, ale co w nim takiego niesamowitego?
Otóż Kolor i to przez duże K! Kolor który jest niesłychanie trudny w użyciu.
Czerwony uwydatnia wszelkie niedoskonałości, przebarwienia i to wszystko co 
zwykle staramy się zakryć, szczególnie przy jasnych karnacjach. ( Czyli mojej).
Ale czy nie jest tak, że to co "zakazane" staje się bardziej atrakcyjne?


W teledysku niestey trudno uchwycić moment kiedy dobrze widać makijaż, udało mi się 
znaleźć jeden taki moment gdzie to jest w miarę możliwe. 
Jak już mówiłam makijaż jest czerwony, CZERWONE SMOKY EYE, czy to nie 
brzmi niebezbiecznie? Brzmi i takie jest, dlatego postanowiłam stworzyć własną wersję tego makijażu,
który będzię bardziej adekwatny dla słowiańskich bladziochów :D

    

Oto efekty! Co zmieniłam? Zamieniłam krwistą czerwień na bordowy pigment z Inglota, 
numerek 83, który pod różnym kątem padania światła wygląda inaczej.
W załamanie wylądował bardzo zimny brąz, który wpada w róż. 
Zewnątrzny kącik przyciemniłam bordowym cieniem, a wewnętrzny subtelnie rozświetliłam, 
białym złotem, dolna powieka to bordowo brązowy mocno roztarty cień. 
Gotowe!


Makijaż jest krzykliwy sam w sobie dlatego postanowiłam zastąpić brązowe usta, 
bezpieczniejszą malinową pomadką. Jednak jeśli macie ochotę na brązowe usta,
to jest to najgorętszy hit tej jesieni!









Jak myślicie, udało mi się oddać klimat Rihannowego makijażu?

Zapraszam do obserwacji bloga i do następnego! :*

niedziela, 20 września 2015

Moja codzienna pielęgnacja skóry


Hej wszystkim!

Codziennie nasza skóra, szczególnie ta na twarzy, narażana jest na wiele różnych czynnikiów środowiska zewnętrznego np. promieniowanie UV, zanieczyszczenia powietrza, pyły, ale również makijaż.

Jak zadbać o naszą buzię by długo cieszyła się zdrowym wyglądem?

Nakładając makijaż chcemy sprawić, że wyglądamy lepiej, ale czy przed tym zabiegiem
pomyślałyście o odpowiednej pielęgnacji? Żaden makijaż, nawet ten wykonany przez światowej klasy 
wizażystę, żaden kosmetyk, nawet ten najdroższy nie będzie wyglądał na nas dobrze, kiedy skóra będzie zaniedbana. Od pewnego czasu szczególnie sobie cenię pewną zależność.
Makijaż bez skóry nie istnieje, ale skóra bez makijażu istnieje i musi nam starczyć na długie lata.
Dlatego zapamiętajcie to powiedzenie i zadbajmy o skórę!


Nie jestem żadnym ekspertem w tej dziedzinie, ale chciałabym wam przedstawić moją rutynową naprawdę podstawową pielęgnacje skóry, którą wykonuję codziennie rano i wieczorem.

Pielęgnacja wieczorna


Podstawą jest pożądny demakijaż, chyba to jest oczywiste, ale warto wspomnieć, że pod żadnym pozorem
nie wolno zostawiać makijażu na buzi na noc, ponieważ gdy śpimy nasza skóra się
regeneruje i wypoczywa. Pomóżmy jej zatem, zamiast utrudniać sprawę. Potraktujcie pielęgnację jako zabieg relaksujący. Z pewnością po całym dniu w szkole czy w pracy chwila dla siebie 
wam się przyda. Przejdzmy do rzeczy. Ja zawsze zaczynam od demakijażu oczy, do tego używam płynu dwufazowego, mimo, że raczej w dziennym makijażu nie używam produktów wodoodpornych. 
 Lubie to z jaką łatwością dwufazówka zmywa calutki makijaż w paru delikatych pociągnięciach wacika.
Pamiętajcie by robić to delikatnie.


Następnym krokiem demakijażu jest pozbycie się podkładu i wszystkiego co nam jeszczę 
pozostało na oczach. W tym celu wylewam odrobinę mleczka i zwilżonymi palcami masuję twarz kolistymi 
ruchami od zewnątrz do wewnątrz.


Kiedy pozbyłam się już całego makijażu z twarzy sięgam po żel. Ja uwielbiem ten z LA ROCHE-POSAY
do skóry tłustej i mieszanej, to już moje trzecie opakowanie, a kolejne czeka na swoją kolej. 
Żel do mycia twarzy nakładam specjalną szczoteczką do mycia twarzy, dzięki niej mam 
pewność że moja twrz jest dokładnie oczyszczona, w dodatku masaż taką 
szczoteczką jest bardzo przyjemny.


Dwa razy w tygodniu wykonuje jeszczę piling Ziaja Sopot Spa Peeling Enzymatyczny, 
ale niestety mi się skończył i przez nieuwagę wyrzuciłam opakowanie. Polecam również 
dwa razy w tygodniu maseczkę z glinek, która super oczyszcza dogłębnie skórę i 
łagodzi wszystkie stany zapalne.

Kolejny etap to nawilżanie! Gdy już skóra jest oczyszczona, czas zadbać o to by dobrze ją nawilżyć.
To właśnie w tej dziedzinie mojej codziennej pielęgnacji dokonałam wielkiego odkrycia. Mowa oczywiście 
o suchych olejkach, a konkretnie o olejku firmy NUXE Huile Prodigieuse. Czym są i jak działają? Olejki te składają się z minimum 98% składników naturalnych i jak zapewnia producent nie zawierają konserwantów.
Mają charakterystyczny zapach, nie każdemu przypadnie do gustu, jednak ja jestem uzależniona od tego zapachu, jest nieziemski! Do tego olejki szybko się wchłaniają i nie zostawiają tłustej warstwy. Doskonale nawilżają włosy, twarz oraz całe ciało. Ja codziennie delikatnie wklepuję pare kropli olejku
 w twarz, szyje i dekold. Rano gdy się budzę, skóra jest miękka i odżywiona, 
gotowa by przetrwać kolejny dzień. 



Ostatnim krokiem wieczornej pielęgnacji jest nałożenie odżywki na rzęsy oraz wklepanie kremu pod oczy. To ważny krok ponieważ skóra pod oczami jest bardzo delikatna i wymaga specjalnej troski. 




Pielęgnacja poranna

Tak samo jak wieczorem, rano też trzeba należycie zadbać o skórę twarzy. Ważne jest by przed nałożeniem 
makijażu, dobrze przygotować skórę. Rano zależy mi na czasie, więc wszystko musi łącznie zająć       niewiele czasu. Zaczynam od umycia twarzy mydłem siarkowym. 
Niestety nie mam zdjęcia pudełka bo go niechcący wurzuciłam do śmieci, ale dostaniecie takie 
mydło w Rossmanie. Następnie na oczyszczoną twarz nakładam krem z La Roche-Posay, który szybko się 
wchłania i stanowi idealną bazę pod codzienny makijaż,
krem pod ooczy i eos-a na usta. Gotowe, na tak przygotowaną twarz mogę nałożyć makijaż. :)



To przykład mojej podstawowej codziennej pielęgnacji. W zależności od potrzeb mojej skóry, 
modyfikuje ją na różne sposoby. Każda z nas ma inną cerę i inne potrzeby, ja swojej 
idealnej pielęgnacji szukałam długo, myślę że wkońcu ją znalazłam i teraz codziennie rano
moja skóra odwdzięcza mi się za troskę. 

Mam nadzieję że wam się podobało, jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam do obserwacji
bloga, do następnego :*

poniedziałek, 7 września 2015

Ulubieńcy sierpnia 2015

Hej dziewczyny!

Koniec sierpnia czas na ulubieńców! Sierpień był zwariowany, dużo wyjazdów i szalone jak na Polskę upały. Wszystko to spowodowało, że ulubieńcy w tym miesiącu bardzo skąpi bo i czasu na testowanie nowości nie było zbyt wiele. Na wyjazdach raczej wolałam naturalny look ,a jak już mi się zdarzyło pomalować, 
to raczej wybierałam moje zaufane kosmetyki.

Woda, piasek i dużo zabawy to nie czas na ciągłe poprawianie makijażu. Dlatego na ustach najczęściej 
londowały pomadki z Rimmela Colour Rush, długotrwałe, z fajną pigmentacją, super nawilżające usta.
Super produkt powszechnie dostępny, za niewysoką cenę.






Kto by sobie w lato zawracał głowę tradycyjnym konturowaniem. Zamiast tego przerzuciłam się na 
strobing, konturowanie przez rozświetlanie. Cierpliwości, planuję post na temat strobingu super sprawa,
osobiście uwielbiam. Wróćmy jednak do roświetlacza, który zawładnął moim sercem w Sierpniu!
Wiem, że rozświetlacz z Diora do najtańszych nie należy ale musiałam go wam pokazać. 
Cudo które daje na twarzy efekt swieżej rozpromienionej cery, dopiero co muśniętej słońcem. 




Jeżeli już nakładałam podkład, co niezbyt często mi się to zdarzało to tylko z bazą od Maybelline Baby skin.
W takie upały z moją mieszaną cerą bez bazy nie było szans. Ta mi się sprawdziła świetnie, wyrównywała koloryt skóry, pory były mniej widoczne, a podkład się lepiej trzymał. Baza miała typowe dla tego rodzaju baz 
silikonowe wykończenie, w dotyku była aksamitna i gładziutka, przezroczysta bez zapachu. 
Może chcecie osoby test tej bazy?




Ostatnim kosmetykiem były cienie z Inglota, w idealnych kolorach i odpowiedniej wielkości by 
zabrać je w podróż. Kolorki typowo nude, wystarczające by w razie potrzeby delikatnie podkreślić oko.
Cienie się nie osypywały, pigmętacji nie miały zabójczej, ale do delikatnego przydymienia oka wystarczyły.
Dobrze się trzymały powieki. No i przystępna cena. :) 




To wszystko, jak widzicie wiele tego nie było, ale kto by miał się czas malować w wakacje ;P

Jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam do obserwacji, do następnego, buziaki!

Ps. Bardzo ubolewam, ale mój storczyk nie był w najlepszej formie ostatnio. Musiałam
 go zastąpić sztucznym :C Mam nadzieję, że wróci do formy, a wy mi to wybaczycie. :P


wtorek, 1 września 2015

Małe grzeszki domowych makijażystek.

Hej dziewczyny!

Dziś przygotowałam dla was post o małych lub trochę większych niedociągnięciach w makijażu, którę w mniejszym lub większym stopniu zdarza nam się popełnić. Może to co dziś wam pokaże, jest trochę przerysowane, ale tak łatwiej to będę mogła wam przedstawić. :)

 Codzienny makijaż wykonuję prawie każda kobieta rano, często posługując się wyuczonymi schematami, którę nie zawszę działają na naszą korzyść.
Oczywiście nie twierdzę, że każda kobieta i nie chcę na siłe nikogo poprawiać, samej nieraz 
z pośpiechu zdaży się zrobić coś źle, ale jednak szczegóły nieraz robią dużą różnicę. 


1. Podkład

To że podkład musi być dopasowany do naszej skóry powszechnie wiadomo.  Często problem tkwi 
w niedopasowanej tonacji (ciepła, zimna i neutralna) podkładu lub w tym, że kupując podkład sprawdzamy kolor na ręce której kolor ma mało wspólnego z kolorem naszej buzi.
Na zdjęciu niżej widzicie podkład, który idealnie 
pasuję do odcienia skóry na mojej ręce. Jednak z kilometra widać, że kolor odcina się od szyji i dekoldu, tworząc maskę. Niekorzystnie mnie postarza!

Jak temu zapobiec? 
Kupując podkład sprawdzajcie kolor na rzuchwie przeciągając próbkę koloru aż na szyję. Jeżeli podkład pasuje do koloru waszej szyji, wtedy jest dobrze dobrany.


2.Oczy

Z oczami jest już gorzej ponieważ więcej rzeczy może pójść nie po naszej myśli. 
Zaczynę może od cieni do powiek. Tu też drogi rozchodzą się na wiele zagadnień i można  
mówić i mówić, ale może skupmy się na tym co widać na pierwszy rzut oka. Opadająca powieka!!!
Moja powieka naturalnie trochę opada, ale to da się z łątwością korygować, ale o tym za chwilę. 

Teraz skupmy się na tym co poszło nie tak. :p Cień jest wyciągnięty za nisko i w połączeniu 
z nieroztartą kreską w dodatku pod złym kątem! (która powstała dzięki temu że rysując kreskę naciągałam powiekę palcem, baarodzo zły nawyk, który przyprawia mnie o dreszcze) tworzy efekt smutnego oka.
Kolejnym dramatem jest czarna kreska na lini wodnej i brak roztartego cienia na dolnej powiece. 
Czy nielepiej czarną kredkę zastąpić kremową i delikatnie przydymić brązowym cieniem dolną powiekę? ;) 
To sprawi, że oko będzię wyglądać na większę i bardziej wypoczęte, a gdy dodamy jeszcze jasny 
cień w wewnętrzy kącik, to już bedzie HIT :D (pamiętajcie by wszyskie cienie ładnie rozcierać).

Jest różnica prawda? :P

3. Brrrrwi 

Ohh tu też jest kiepsko. Ta gąsiennica po prawej stronie będzie mi się śnić po nocach.
Brew jest za gruba, zbyt ciemna i za mocno wyrysowana. Nie ukrywajmy nie wygląda naturalnie. To wszystko tylko optycznie obciąża oko, a moja powieka już bardziej opadająca chyba być nie może. :C


        


4.Korektor

Korektor przyjaciel kobiety. Niby tak, ale jakby się postarać to i nim można narobić sobie biedy.
Korektora pod oczy używamy aby zakryć cienie pod oczami. Występują one naturalnie, ponieważ
 skóra pod oczami jest dużo cieńsza, ale nie o tym dzisiaj. Jak je zakryć, a nie uwydatnić? 
W czasie kiedy korektor nałożymy tylko pod oko, stworzymy sztucznie wyglądający efekt pandy i nasze zasinienia się tylko uwydatnią. Jak to naprawić? Nałóż korektor tak jak to pokazane po prawej stronie na zdjęciu poniżej. Ohh o niebo lepiej :P  





5. Konturowanie

Kiedy już wszystko inne jest katastrofą, to czas na konturowanie. Już nie mogę patrzeć na zdjęcie po lewej. 
Tam dobrze widać, że wyglądam jakbym miała wytrąconą szczękę, albo poprostu byłabym brudna.
To zasługa za nisko nałożonego bronzera. To błąd, który widuję najczęściej, a szkoda bo poprawnie
nałożony brązer może czynić cuda. Kolejną porażką, jest róż nałożony za blisko nosa. Ojj to nie wygląda dobrze.

Kobiety lubią brązzz
Spójrz na brązowe linie na zdjęciu po prawej. Tosą magiczne sztuczki, którę sprawią że buzia 
odzyska kształt, który gdzieś się często zapodzieje po nałożeniu podkładu. 
Z pomocą w tej sytuacji przychodzi bronzer! Pamiętajcie, że bronzer który nadaje się do 
konturowania, to taki który jest w chłodej tonacji kolorystycznej, np. KOBO dostępny 
w Drogeri Natura. Zacznijmy od kości policzkowej. Podkreślenie jej pięknie wysmukli twarz i doda 
jej wyrazu. Wystarczy nałożyć bronzer ponad zaznaczoną na zdjęciu brązową linie i ładnie rozetrzeć 
(tylko nie przesadzajcie, bo za dużo to nie zdrowo i będziecie wyglądać na brudne).

Kolejny trik któy sprawi że czoło będzie wyglądać na mniejesze to nałożenie brązera tam gdzie to zaznaczone brązową linią!

Czas na róż!

Róż doda świeżości twarzy. Najprościej określić jego prawidłowe położenie patrząc na różowe kółko.
Nie nakładajcie różu uśmiechając się, bo w rezultacie róż wyląduje za nisko. Pamiętajcie o 
dobrym roztarciu różu, nie chcemy mocno widocznego kółka na policzku. Efektem pożądanym 
jest delikatna chmurka koloru. 

Magia rozświetlenia

Rozświetlacz doda szyku i sprawi, że cera będzie wyglądać na promienną i zdrowo nawilżoną.
Genialnie się sprawdzi w miejcu zaznaczonym białą linią. Niech się świeci !

                 



Jak zrobić optyczny lifting oka?

To naprawdę nic trudnego, wystarczy nakładając cień na powiekę, lub rysując kreskę kierować się linią zaznaczoną na brązowo (ta przy oku) na zdjęciu powyżej której nie wolno wyjść żadnym cieniem ani kreską. Łatwizna, a opadająca powieka już nam nie jest straszna. :D

Ostatnią rzeczą na jaką chcę wam zwrócić uwagę to pomadka.
Po prawej jest pomarańczowa, czyli nie pasuje do mojej chłodnej karnacji, to też postarza. ;) 
W moim przypadku napewno zimna różowa lepiej się sprawdzi.


Koniec! Już was więcej dzisiaj nie męczę, macie ostatni raz moje cudne zdjęcie, teraz gdy już wszystko 
wiecie możecie sobie porównać efekty. Mam nadzieję że udało mi się przedstawić to w przystępny sposób, to naprawdę nic trudnego i pamiętajcie trzeba mieć dystans do wszystkiego co robimy. 

Do następnego! :D