Hej Wszystkim!
Już dawno Luty za nami i jak zwykle spóźniłam się z ulubieńcami, dlatego postanowiłam połączyć ulubieńców z dwóch miesięcy, Lutego i Marca. Mam nadzieję, że obejrzycie z
przyjemnością!
Jako pierwsze przedstawiam Wam matowe pomadki z Lovely. Są obłędne! Uwielbiam je, a w szczególności kolor 01. Jest to zgaszony, brudny róż, bardzo ładny, neutralny kolor, pasuje na co dzień i na specjalne okazje. Kolor 03 to krwista, intensywna czerwień, idąca raczej w chłodne tony.
Sama konsystencja pomadek jest bardzo przyjemna, w formie rzadkiego musu, który zastyga na
ustach na mat. Są to pomadki matowe, więc siłą rzeczy trochę wysuszają usta, ale w niewielkim stopniu, są raczej przyjemne w aplikacji i noszeniu. Trwałość nie jest powalająca, ale jak na pomadki za niecałe 10 zł jest naprawdę dobrze. Jedynym minusem jest to, że wszędzie są zawsze wykupione.
Czas na moje wielkie odkrycie. Maska z Shephory, która już po pierwszym użyciu sprawiła, że
wiedziałam, że zostanie ze mną na długo długo. Jest to tańszy zamiennik, aczkolwiek dalej nietani (niestety), kultowej maski glamglow (chyba tej białej wersji). Tańszy nie znaczy gorszy, o czym się
przekonałam porównując składy. Maska z Shephory zawiera więcej głównej substancji czynnej niż
glamglow, która na pierwszym miejscu ma wodę! Do rzeczy, maska błotna oczyszcza
twarz /pory z zanieczyszczeń, dodatkowo delikatnie złuszcza i łagodzi podrażnienia i stany zapalne.
Podsumowując maska jest naprawdę strzałem w dziesiątkę, ale niestety ma ten sam minus co
pomadki z Lovely, Ciągle wyprzedana. :C
Ps. Jeśli chcecie dokładniejszą recenzje, to dajcie znać w komentarzach ;)
W Lutym postawiłam na glow, kontrolowane rozświetlenie, dlatego w moim dziennym makijażu,
królował rozświetlacz w kremie z maca i różowe kulki o satynowym wykończeniu. Bardzo
polubiłam jaki dają razem efekt, ahh niech się świeci!
Glow, subtelność i ... lenistwo, w lutym nie było miejsca ani czasu na malowanie brwi od "szablonu",
dlatego na liście ulubieńców zagościł również, koloryzujący żel do stylizacji brwi, trzy machnięcia
ręką i gotowe, brwi ułożone, a czas oszczędzony. :D
Lenistwo i wygoda to chyba były słowa przewodnie lutego, dlatego na twarzy jak była taka potrzeba,
to lądowało sprawdzone i zgrane trio składające się z kremu BB z under twenty (jedyny krem BB jaki do tej pory polubiłam), płynnego kamuflażu z Catrice ( o nim więcej w następnym poście) i pudru
ryżowego z Ecocery, który jest hitem! Wspaniale matuje i spaja ze sobą cały makijaż,
dając bardzo naturalny efekt.
Na koniec jeszcze szybki powrót do pielęgnacji, czyli zestaw niezbędny dla przesuszonej skóry.
Co tu dużo gadać oba produkty robią swoją robotę i są naprawdę dobre. Dobrze nawilżają i
przywracają uczucie komfortu skórze.
To już wszystko, dajcie znać co Wam się sprawdziło w ostatnim czasie i co polecacie.
Do następnego, Buziaki
Dominika :*
Ja używam ciągle kremu BB z bell HYPOAllergenic. :D Uwielbiam go!
OdpowiedzUsuńMam ochotę na korektor z Catrice, ale też chciałabym z wet n wild, w końcu nowa szafa jest w Naturze, więc trzeba coś wypróbować.
Właśnie już nie mogę się doczekać aż wybiorę się do natury zobaczyć co ciekawego z tego wet n wild :D
Usuńte kuleczki z wibo są świetne, u mnei też sprawdzają się jako cień na oczy haha ;D
OdpowiedzUsuńJa też je naprawdę lubię i musze przyznać, że też używam ich jako cieni hahah :D
UsuńCiekaw jestem tej mask iz sephory ostatnio o niej głośno :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Naprawdę polecam, uratowała mnie jak moja cera przechodziła chwilowy kryzys, bardzo przyjemnie się jej używa i można ją stosować punktowo! :D
UsuńUwielbiam mat na ustach więc pomadki Lovely mnie zainteresowały i pewnie przy okazji zakupów wrzucę którąś do koszyka :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się nimi zainteresować, ciekawa jestem jeszcze tych nowych madowych pomadek z Golden Rose :D
Usuń